O festiwalu Prowincjonalia jednak, już na serio. Program pogrupowano, rozdzielając bloki na dokumenty, krótkie i długie fabuły.
Dzień I (25.02.)
Przyjeżdżam niemal pod wieczór, padnięta jak po podróży koleją transsyberyjską. Trafiam więc tylko na „Luksus” Jarosława Sztandery, a sala Trójki coraz bardziej się zapycha. Nic dziwnego, bo niespełna 40-minutowa czarno-biała etiuda w ubiegłym roku wywołała poruszenie na festiwalu w Koszalinie, a potem w Gdyni, gdzie Sztandera odebrał Grand Prix Konkursu „Młode Kino Polskie”.

Luksus to 17-latek, który opuszczony przez alfonsa-pedofila, trafia pod dworzec Warszawa Centralna, gdzie musi sobie radzić sam. Z farbowanymi włosami, wymuskany, w kurteczce z kożuszkiem, walizką na kółkach i ze srebrnym łańcuchem na szyi zdecydowanie odstaje od dworcowych bezdomnych. Kiedy na drodze chłopaka staje Młody, Luksus powoli dostrzega w dziecku szansę na powrót do starego życia...

Obraz dzieciaków żyjących z prostytucji jest u Sztandery tak realistyczny, jak tylko może być: jest bezwzględny alfons, fotograf płacący 50 zł za pozowanie do zdjęć pornograficznych, szantaż byłych klientów, werbunek małoletnich. Spodobało mi się ujęcie całego mechanizmu, który od postaci Młodego – zabiedzonego, głodnego dzieciaka szlajającego się po tunelach dworca prowadzi do cynicznego, ale równie zagubionego Luksusa. To wszystko w 40 minutach. A z każdą sceną oczy otwierają się coraz szerzej.
Trzeba dodać, że Zbigniew Zamachowski kreacją Popersa do arsenału swoich ról drani dodał kolejną, obok Edzia z „Cześć, Tereska”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz