31 lip 2009

Łopata z jasnego nieba

Coś z tego rodzaju filmów, za którymi przepadam najbardziej: właściwie niewiele się dzieje, a najwięcej się dzieje między wierszami (klatkami?). „Parque via” Enrique Rivero, zdobywca głównej nagrody w Locarno, przynosi niewyszukaną, ale wielką radość kina.

Meksykański film to studium samotności dozorcy ogromnego domu, który bogata starsza pani, chlebodawczyni Beta, wystawiła na sprzedaż. Beto z nastaniem nowych właścicieli może stracić jedyne zajęcie, a wraz z nim: luksusową samotnię. W świecie, w którym wszystko z nieokiełznaną prędkością gna do przodu – życie dozorcy wydaje się niezwykłe, ujęte niemal jak w filmie etnograficznym. Oparte na prostych, powtarzalnych, zrytualizowanych czynnościach, wyznacza rytm życia samotnego Beto, którego żona zmarła dawno temu, a najbliższą osobą jest odwiedzająca go regularnie prostytutka. Stąd niechęć do potencjalnych nabywców domu, których bohater podgląda zza kotary. Dodając do tego strach przed tłumem ludzi – wcześniej czy później nastąpić musi nieprzewidziana reakcja, budzi się bowiem zwierzęcy instynkt samozachowawczy.

Niech nikogo nie zwiedzie spokojna, niespieszna fabuła filmu. Bo Beto, unikający wzroku niski mężczyzna, bez wykształcenia i bez własnego zdania na wszelkie ważne kwestie, potrafi o siebie zadbać. Beto jest bowiem bytem współistniejącym ściśle z samym domem. Chociaż opowieść o dozorcy, oparta zresztą na prawdziwej historii, może z pozoru wydać się mało ciekawa, film pomimo wielu statycznych ujęć domu – pełnego wypolerowanych luster i błyszczących podłóg – nie nuży. Postać Beto, oddana w pięknych zbliżeniach, odkrywających każdą zmarszczkę mężczyzny, fabularnie zarysowana została z humorem, ale i z szacunkiem. Zaskakująca puenta filmu, która spada jak grom (właściwie: łopata!) z jasnego nieba – stanowi świetny kontrapunkt tej kameralnej historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz