31 mar 2009

„Katyń” po hiszpańsku

Kina z Półwyspu Iberyjskiego ciąg dalszy... Aż wydobyłam z czeluści szafy hiszpańskie wino, chociaż nad trunek ten zazwyczaj przedkładam inne.

Wino jest, teraz kobiety ;) A nawet 13 kobiet, różyczek właściwie. To bohaterki zrealizowanego z wielkim rozmachem filmu „13 róż” o bardziej uwspółcześnionych wcieleniach Joanny d'Arc. Nastoletnie Hiszpanki zostały rozstrzelane pod zarzutem planowanego zamachu przeciwko generałowi Franco, film przedstawia więc okoliczności ich aresztowania, cykl tortur, pobyt w przepełnionym więzieniu i ostatecznie, sfingowany proces oraz egzekucję.

Wino, kobiety i... śpiew. Nieletnie różyczki, z nielicznymi wyjątkami w postaci starszej nieco Blanki, konsekwentnie nie poddają się reżimowi. Po torturach wkrótce nie widać śladu, więzienie nie robi na nich większego wrażenia, ba, układają o nim nawet radosną, prześmiewczą piosenkę, która towarzyszy im do ostatnich chwil i która stanowić ma psychiczne remedium na doznane krzywdy. Jakimś cudem, mimo umierających z głodu dzieci, dziewczęta nadal wyglądają kwitnąco, do swych więziennych przygód dodają jeszcze protest przeciwko ciężkim warunkom więziennym (eksploatacja heroizmu sięga zenitu!). I nawet oschła dyrektorka więzienia ma łzy w oczach, gdy prowadzi młode kobiety na ostatnią spowiedź!

Być może nadwyżka kobiecych bohaterek sprawiła, że konstrukcja psychologiczna postaci kuleje, a strach, niepewność jutra, rozczarowanie i szok nagle przeobrażają się w rozdzieranie szat, które reżyser Emilio Martinez Lazaro skrupulatnie podkręca do granic możliwości (moja cierpliwość wyczerpała się przy scenie, w której matka jednej z bohaterek biegnie za ciężarówką przewożącą więźniarki).

Skonfrontowałam swoje wrażenia z innymi widzami, i nie tylko mnie zdawało się, że oglądaliśmy hiszpańską wersję „Katynia”. Znając polskie zapędy, zaczynam zastanawiać się, czy teraz powinniśmy oczekiwać filmu o sanitariuszkach z powstania warszawskiego? Im na pewno nie pozwoli się śpiewać czy tańczyć na barykadach, ani umawiać na randki z niemieckim żołnierzem, bo zaraz zakrzyczą ten pomysł bojkotujący projekt „Westerplatte”. Póki co, heroizm w kobiecym wydaniu możemy więc oglądać w filmie hiszpańskim. A potem lepiej zapić. I zapomnieć. Choć pewnie pięknej oprawy scenograficznej i kostiumowej szybko się nie da zapomnieć... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz