

Przyznam, że to chyba pierwszy film animowany – będący jednocześnie dokumentem – jaki widziałam. Wątki poszczególnych postaci są tak poruszające, że najczęściej zapomina się o stronie formalnej „Walca z Bashirem”, ale z drugiej strony – ten film animowany posiada naprawdę spory walor artystyczny. Animowana kreska pozwoliła bowiem na tworzenie obrazowych metafor wojny, często sięgających do surrealizmu.

Konstrukcja filmu budowana w oparciu o konwencję oniryczną oraz absurdy rzeczywistości wojennej sprawia, że reżyserowi i scenarzyście Ariemu Folmanowi udało się ukazać mechanizmy kierujące ludzką psychiką w chwilach, gdy instynkt samozachowawczy zwycięża moralność. Ponadto to bezsprzecznie porządna, choć mocno wstrząsająca, lekcja współczesnej historii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz